★ 9 / 10
Wartość książki: 9,5/10
Komfort czytania: 8/10
Zadowolenie z lektury: 10/10
Stosunek jakości do ceny: 8,5/10
__________________
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: znak litera nova
Autor: Helen Rappaport
Dzisiejszą recenzją chciałabym zaprosić Cię do podróży w czasie. Nie, co popularne i pobudzające wyobraźnię - w przyszłość, ale wstecz - cofnijmy się do początków wieku XX. Pod względem historycznym jest to temat rzeka. Europa stoi u progu wojny, która już wkrótce zmiecie z powierzchni największe mocarstwa. Utrwalony dotąd porządek traci na sile i niereformowany - chyli się ku upadkowi. Kolejne państwa zbroją się i zwierają szyki. Nieuchronnie zbliża się kres pewnej epoki.
Biografia, którą w nasze ręce oddaje Helen Rappaport to poruszający i piękny zarazem obraz monarszej rodziny z którą wojenna zawierucha obeszła się najokrutniej. Romanowowie, bo o nich mowa, to jedna z najpotężniejszych dynastii ówczesnego świata. Znajdujące się pod ich berłem od ponad 300 lat imperium rosyjskie zajmuje jedną szóstą powierzchni ziemi. Liczy setki narodowości i setki milionów obywateli różnych kultur. Bogactwo przekracza granice wyobraźni - monumentalne pałace, kopalnie, fabryki, dzieła sztuki i biżuteria. Wszystko skupione w ręku jednego człowieka - cara.
Mikołaj II, choć krwawo zapisany na kartach historii, z pewnością nie był urodzonym przywódcą. Introwertyczny, chwiejny w swych przekonaniach, a nade wszystko przedkładający życie rodzinne, z trudem dźwigał ciężar korony, kolejnymi błędnymi decyzjami wciąż podkopując autorytet i siłę monarchii. Sięgając do dzisiejszej lektury mamy niepowtarzalną szansę przekonać się o tym, a zarazem poznać prywatne oblicze ostatniej rodziny na rosyjskim tronie. Mikołaj II i jego żona Aleksandra to ewenement wśród królewskich małżeństw. Poślubieni z miłości, nie dla dobra narodowych interesów, przez lata utrzymują czułą korespondencję i dzielą wspólne łoże, czego owocem są Olga, Tatiana, Maria, Anastazja i Aleksy. Dziewczęta, choć świadome należnej im pozycji, wychowywane są skromnie, surowo, w duchu wiary, którą przepełniona jest matka. Urodziwe, starannie wykształcone przez prywatnych guwernerów, uchodzą za najlepszą partię w Europie. Oczkiem w głowie jest jednak wyczekiwany przez lata carewicz. Hemofilia, która objawia się już kilka dni po porodzie, okrutnie naznacza jego życie i bez wątpienia wpływa na losy całej dynastii. Decyzja o utrzymaniu choroby w tajemnicy zapoczątkowuje lawinę kolejnych fałszywych kroków, która wkrótce ma położyć kres Romanowom. Starając się chronić następcę przez wszelkim niebezpieczeństwem, car i caryca popadają w skrajności. Ufają nie tym, którym powinni, upatrują pomocy w siłach nadprzyrodzonych, żyją w coraz większej izolacji. Nie zauważają nawet, że uwielbienie ludu jest już mglistym wspomnieniem. Zmieniające się społeczeństwo domaga się reform. Błędne rozkazy padają jeden po drugim. Zamieszki, strajki, masowe dezercje - rewolucja wisi na włosku i w końcu wybucha, obracając w zgliszcza budowaną przez stulecia potęgę. Nie ma jednak, jak już wcześniej w historii bywało, publicznego osądu, jawnego wyroku, czy pokazowej egzekucji. Tragiczny finał rozgrywa się w domu Ipatiewa, gdzieś na dalekim Uralu. Pod osłoną nocy, w ciemnej piwnicy, tak, by prawda nigdy nie ujrzała światła dziennego, padają strzały. Ostre bagnety dokańczają dzieła. Nikt nie może wyjść żywy.
Biografia Helen Rappaport już na pierwszy rzut oka prezentuje znakomitą jakość merytoryczną. Nie jest to inspirowana faktami powieść, która tu i ówdzie łączy się z literacką fantazją, ale rzetelne źródło wiedzy poparte obszerną bibliografią, szczegółowymi przypisami, fragmentami zachowanej korespondencji, a także, co dla mnie osobiście stanowiło największą gratkę, archiwalnymi fotografiami z prywatnych zbiorów carskiej rodziny. Jednocześnie, co należy uznać za ogromny sukces, licząca ponad 500 stron historyczna biografia ani przez moment nie budzi znużenia. Bez wątpienia świadczy to o literackim kunszcie autorki. Można by zadać sobie pytanie, czy jest to pozycja skierowana jedynie do pasjonatów - rusycystów. Z całym przekonaniem - nie. Gwarantuję, że nie rozczaruje ona nikogo, kto ma w sobie choć niewielką nutę historycznego zacięcia.
Comentarios