★ 7,5 / 10
Wartość książki: 8/10
Komfort czytania: 7/10
Zadowolenie z lektury: 7,5/10
Stosunek jakości do ceny: 7/10
__________________
Rok wydania: 2017
Wydawnictwo: Burda Książki
Autor: Małgorzata Kalicińska
Opowieść o tym, jak w życiu pustoszeje przestrzeń wokół nas i że jest to naturalna kolej rzeczy...
Marianna nie spodziewała się, że życie będzie ją w stanie jeszcze zaskoczyć. Co niezwykłego może spotkać kobietę po 50-tce? Małżeństwo z trzydziestoletnim stażem, do kolejnych rocznic dobijające raczej z przyzwyczajenia, niż z romantycznej miłości. Kariera redaktorki w kobiecym piśmie, choć słowo "kariera" w tym przypadku trąci nieco hiperbolą. Stara, dobra szkoła dziennikarska traci na wartości. Stado młodych wilczków goniących za sensacją sprzedaje się lepiej. Syn wyfrunął z gniazda już dawno. Dawno i daleko. Chwała Bogu za internet! Gdyby nie videorozmowy, zupełnie zapomnieliby, jak wygląda ich wnuczek! Więc to tak wygląda "druga młodość"? Ta, kiedy ludzie znów zostają we dwoje? Rytuały powtarzane od trzech dekad, rzucane w przelocie: "Grześ dzwonił. Tadzio znów ma wysypkę". Osobne pokoje, oddzielne łazienki. Jak... uprzejmi lokatorzy? A jednak wydawało się, że tak jest dobrze. Ba! Że tak być powinno! Do czasu, gdy Mirek oznajmił, że to koniec. Ma dość tego drewnianego układu. Odchodzi. Tak po prostu. Po trzydziestu latach. Zostawia ją nad miską pełną tartych ziemniaków. Właśnie chciała usmażyć mu placki.
Podobno nieszczęścia chodzą parami. Marianna powiedziałaby, że czwórkami. Jest porzuconą, dojrzałą kobietą. Ale to, co wydarzyło się później? Tego nie przewidziałaby w najczarniejszych snach. Tak szybko, jak drzwi zamknęły się za Mirkiem (pal go licho!), stanęła w nich Lilka. Przyrodnia siostra. Uosobienie kobiecości, malarka, kolorowy ptak. Nigdy nie było im razem po drodze. Mańka nie była tak przebojowa, atrakcyjna, tak pełna entuzjazmu. Co innego Lila. Ta zawsze potrafiła znaleźć się w centrum zainteresowania! Ni z tego, ni z owego przypomniała sobie o Mańce? Oczywiście, potrzebuje pomocy. Podobno niegroźne zmiany, szybko da się zaleczyć. Podobno... Tatko też nie młodnieje. Z miesiąca na miesiąc traci nieco wigoru, z którym zawsze krzątał się pomiędzy jabłonkami. Włodek gaśnie. Paskudne choróbsko powoli wykańcza tego starego cynika. Diabeł wcielony, ale i najlepszy przyjaciel w jednej postaci. Nikt tak jak on nie trafia w sedno. I nie daje kopa, by wziąć się w garść.
"Lilka" to powieść, którą trudno klasyfikować. Początkowo przyjemna lektura, okraszona ironicznym humorem głównej bohaterki, pochłania czytelnika i budzi apetyt na więcej. Wraz z rozwojem wydarzeń stajemy twarzą w twarz z tematami, które prędzej, czy później każdego z nas dosięgną. Z przemijaniem, odchodzeniem, bólem fizycznym i psychicznym. Cierpieniem osoby chorej i tych, którzy są tuż obok. Z bezsilnością, kiedy nic nie jest w stanie już pomóc. Małgorzata Kalicińska sięga po tematy trudne, ale aktualne i skłaniające do refleksji na każdym etapie życia. Jest to niewątpliwie największy atut całej powieści. Gwoli sprawiedliwości, wspomnę jednak o szczególe, który zakłuł recenzenckie oko i nieznacznie osłabił całościową ocenę lektury. Każdy mól książkowy, zaznajomiony z twórczością autorki, zapewne trzymał w ręku bestsellerowy "Dom nad rozlewiskiem". Sięgając po "Lilkę" nie sposób nie dostrzec podobieństw. Zarówno w kontekście idealizowania postaci głównej bohaterki, jak i zbieżnych kolei losu. O ile w pierwowzorze rzeczywiście schemat zagrał na plus, o tyle powielony, wzbudził nutę rozczarowania. Czy jednak mimo tego, w moim mniemaniu - mankamentu - warto sięgnąć po "Lilkę"? Jak najbardziej! Choćby po to, by przypomnieć sobie, że nic nie jest nam dane raz na zawsze, a to, co bierzemy za pewnik, w jednej chwili może stać się tylko wspomnieniem.
Commenti