top of page

Taniec na wulkanie - Daisy Hochberg von Pless



★ 9 / 10


Wartość książki: 9/10

Komfort czytania: 7/10

Zadowolenie z lektury: 10/10

Stosunek jakości do ceny: 9/10



__________________

Rok wydania: 2014

Wydawnictwo: ARCANA

Autor: Daisy Hochberg von Pless


Dzisiejsza recenzja będzie gratką nie tylko dla miłośników historii, ale również dla lokalnych globtroterów. Myśląc o Dolnym Śląsku w kontekście zabytków, czy miejsc, które warto odwiedzić, nie sposób nie wspomnieć o Książu. Monumentalny zamek o każdej porze roku robi wrażenie i od lat przyciąga rzesze turystów. Ostatnimi laty za towarzyszącym mu rozgłosem stoją badania, mające na celu odkrycie planów i podziemnych prac prowadzonych przez hitlerowców w okresie II Wojny Światowej, związanych zarówno z przygotowaniami budowli pod siedzibę Adolfa Hitlera, jak i z wciąż do końca nie poznanym kompleksem Riese. W dzisiejszym poście cofniemy się jednak nieco dalej. Do czasów, kiedy Książ, znajdujący się w rękach prawowitych właścicieli - rodziny Hochbergów, przeżywał lata swojej świetności, a w jego komnatach, w blasku kominkowego ognia, kwitło życie arystokracji w którym prym wiodła jedna z najpiękniejszych kobiet epoki - księżna Daisy.


Maria Teresa Cornwallis-West, pieszczotliwie nazywana Daisy, z pochodzenia Angielka, wywodziła się z arystokracji. Z rodziny szacownej, choć nieco zubożałej. Bogaty rodowód i nazwisko otwierały jednak drzwi na najznamienitsze salony ówczesnej socjety, zaś londyński bal wydawany przez Edwarda VII zaowocował mariażem, o jakim rodzina Westów nawet nie śniła. To właśnie wtedy Jan Henryk XV, dziedzic jednego z największych majątków pruskich, książę pszczyński, zauroczony piękną debiutantką, postanowił pojąć ją za żonę. Nie minęło wiele czasu, nim dzwony Opactwa Westminsterskiego ogłosiły zaślubiny tej pary, a małżeństwo pobłogosławiła sama królowa Wiktoria. Młodziutka Daisy wyruszyła na Śląsk. Wiele lat później napisała: nie zdawałam sobie jasno sprawy, że zostałam kupiona. Życie na sztywnym, niemieckim dworze znacząco różniło się od życia, jakie znała. Wychowana wśród angielskich wrzosowisk, uwielbiająca jazdę konną i obcowanie z przyrodą, szybko poczuła się znużona przestarzałą etykietą pszczyńskiego dworu. Dopiero malowniczo położony Książ przyniósł upragnioną swobodę księżnej. Czasy przed wybuchem I wojny to dla młodych Hochbergów niekończący się karnawał. Maraton polowań, przyjęć, balów i podróży. Najmożniejsi ówczesnego świata, władcy, królowie, arystokracja. Najstrojniejsze toalety wprost z paryskich domów mody, klejnoty warte fortunę, a wśród nich ona. Daisy czuła się jak ryba w wodzie brylując na dworach całej Europy i władając na Książu. Małżeństwo nie przyniosło jej jednak wiele, poza bajecznym bogactwem. Zauroczenie, które na początku zrodziło się pomiędzy Hochbergami, szybko wygasło, a oczekiwana miłość nigdy nie nadeszła. Mimo, że na świat przyszło trzech dziedziców, małżonkowie co raz bardziej oddalali się od siebie. Nieubłaganie zbliżał się również koniec epoki, a świat huczał w posadach. Zbliżała się wojna, mająca zmieść z powierzchni tych, którzy jeszcze chwilę wcześniej tańczyli w salach największych pałaców...


"Taniec na wulkanie" to lektura, która zachwyciła mnie od pierwszych stron. Wydane w takiej formie pamiętniki księżnej, są fantastycznym źródłem historycznym i jestem przekonana, że każdy pasjonat doceni ich wartość. Wzbogacone o fragmenty autentycznych listów, opatrzone archiwalnymi zdjęciami, zapiski Daisy pochłaniają czytelnika i pozwalają poczuć atmosferę przedwojennego świata. Bajkowej rzeczywistości, w której każdy z nas chciałby choć przez chwilę się znaleźć. Ale ta opowieść ma również drugi rozdział, którego tłem jest upadek, wojna, straty. Na naszych oczach stary świat obraca się w gruzy, na których trzeba odbudować nową rzeczywistość. Jak się w niej odnaleźć, kiedy wszystko, czym żyłeś, co znałeś i uważałeś za pewnik po prostu zniknęło? Ta opowieść niestety nie zakończy się happy endem...


Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page